...natchnęło mnie w zakopanem to sobie uszyłam, a co...
...dwa wieczory zszywania ręcznego, potem chwilka zabawy we wpuszczanie w tutkę koralików i wiązanie supełków... co prawda nie wiedziałam jak moje dzieło zakończyć ale zaplątałam resztkę tutki, zszyłam i oplątałam czarną tasiemką i wg mnie jest git...
...znowu mi jakieś beznadziejne zdjęcia wyszły...
...ach, odziedziczyłam maszynę do szycia... tylko że się nie lubimy bo nie umiem jej sobie ustawić i muszę poczekać aż mi mama ustawi...
To są piękne "czerwone korale, czerwone niczym wino...":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Krysia.